Obserwatorzy

5 grudnia 2013

PTASIE MLECZKO O SMAKU POMARAŃCZOWO - CZEKOLADOWYM CZYLI SMAKOWICIE ZACHOWANA RÓWNOWAGA

Powracam spokojnie i powolutko do blogosfery po ciężkim czasie choroby, ale z tęsknotą do nowinek i doznań, jakie niosą ..:) Powracam z ptasim mleczkiem, które w poprzedniej odsłonie na moim blogu : http://pearlsandmyths.blogspot.com/2013/05/ptasie-mleczko-wedel-smietankowe-w.html zrobiło największą furrorę w statystykach, przeganiając nawet produkty z Zary;)
Tym razem, znowu o smaku innymi, niż klasyczne  PTASIE MLECZKO O SMAKU POMARAŃCZOWO - CZEKOLADOWYM . W tytule posta napisałam smakowicie zachowana równowaga, bo na całe szczęście Wedel nie przesadził w żadną stronę. Jest harmonia słodkiej pomarańczy i gorzkiej czekolady, która tę słodycz równoważy. Nowością dla mnie, choć przyznam, że parę miesięcy żadnego ptasiego w rękach nie miałam, jest szczelnie zafoliowana foremka z kostkami ptasiego, co widzicie na jednym ze zdjęć. Dzięki temu kostki grzecznie siedzą w opakowaniu i już nie latają w nim bezwolnie Ptasie faktycznie, jak na opakowaniu, jest dwukolorowe i znowu jest to dobry produkt, który gdyby nie był limitowany, gościłby na moim stole często... ach, te limitowanki ...

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

31 sierpnia 2013

Dziękuję ....

Image Hosted by ImageShack.us


Kochane dziękuję za maile, wiadomości i informacje o skradzionych z mojego bloga zdjęciach. Cała afera ominęła mnie, gdyż przebywałam za granicą, wróciłam i siedzę z oczami szeroko otwartymi... Dopiero zapoznaję się z ogromem zaległości, zachodząc w głowę, po co komuś się chciało to wszystko robić, ale podejrzewam, że chodzi o pieniądze. Dużo wejść, duże zainteresowanie, a więc reklamodawcy, sponsorowane posty w planach ... ale jak wspomniałam, dopiero czytam i krążę, natrafiając na swoje zdjęcia w różnych miejscach od blogów po aukcje ... 


18 czerwca 2013

szukam : maxi sukienka floral - amazing floral maxi dress - have u seen? help!

Kobitki, pomóżcie!

Poszukuję oszałamiającej sukni maxi w stylu bohemian albo o wzorze floral ... takiej, która zapiera dech w piersiach .... Czy ktoś wie, gdzie taką znajdę? Desperacja ...

Floral maxi / Paul + Joe


paul and joe

15 czerwca 2013

yankee candle cool pops review recenzja

Image Hosted by ImageShack.us

Na widok zapowiedzi kolekcji pastelowych letnich świec Cool Pops serce zabiło mi szybciej, krew w żyłach zaczęła pulsować jak szalona, a oczy zaczęły wariować. Oczywiście nastąpiła faza chciejstwa : muszę, muszę je mieć. Mankament pojawił się już na wstępie - świece dostępne są tylko w dwóch rozmiarach - małym i dużym tumblerze. Bez szans na sampler, wosk do przetestowania... Ale to mnie nie zniechęciło, szczególnie że opis nowości zapowiadał się soczyście i smakowicie : 

 Lody na patyku w orzeźwiających, owocowych zapachach zamknięte w słoikach. Do wyboru mamy świece typu tumbler w następujących zapachach: Banana Blueberry (dojrzałe banany i jagody), Mango Nectarine (soczyste mango, nektarynka i biała brzoskwinia),Melon & Lime (świeży melon, cytrusy, cukier trzcinowy), Pineapple Coconut (ananas z kokosem), Tripple Berry (truskawki, wiśnie i maliny).

 Rzuciłam się na całą linię w dużych tumblerach drżąc czy i to nie okaże się za małą ilością. Mam permanentnego pecha do wszelkich kolekcji limitowanych, więc od pewnego czasu zabezpieczam się podwójnymi ilościami. Po zamówieniu przyszło mi chorować na oczekiwanie na nie. Nadzieja na pyszne letnie zapachy podsycana była moimi wspomnieniami z Nowego Yorku, gdzie pierwszy raz miałam do czynienia z bogatą gamą smakową lodowych lizaków.  Kolejne pobyty nie obyły się bez wizyt m.in w POP-BAR, gdzie zdarzało mi sie zjeść trzy lody za jednym razem :) Wreszcie świece dotarły do mnie i to  wcześniej, niż oficjalna dostawa do Polski i równie szybko wpędziły w depresję z roczarowania . .  POP-BAR pozostanie na razie tylko wspomnieniem na zdjęciach ( żeby Wam zobrazować to lodowe szaleństwo zamieszczam foto na dole posta). Anyway ... kocham świece Yankee, ale muszę być uczciwa ..


Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us
Do kolekcji w USA dołączył też POP-VAN - czyli zabezpieczenie mebli, jak to producent ładnie określił - jedno z akcesoriów Yankee, jakie marka wypuszcza od czasu do czasu, które rozchodzą się zawsze w błyskawicznym tempie .
Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us

Przechodząc do sedna .. postaram się zobrazować słowem to, czego doświadczył mój nos : 


PINEAPPLE COCONUT - czyli czarna robota kokosa -  na pierwszy plan wychodzi zapach kokoska, bardziej kojarzącego mi się z czarnym kokosem w wersji Black Coconut Yankee Candle, niż z czystym słodkim białym kokosem kojarzonym stereotypowo z np. Rafaello ;) Szukając nuty ananasa rozczarowałam się. Prędzej pachnie on melonem, niż ananasem. Po zachwycającym Pineapple Cilantro zatęskniłam za jego domieszką w tej świecy. Intensywność pozostawia wiele do życzenia.



TRIPLE BERRY - czyli zozole skręcają mi nos - przypomina sztuczny chemiczny posmak kwaskowatych landrynek.  Na ten zapach nastawiałam się najbardziej, uwielbiam czerwone owoce - kocham truskawki, maliny-  i mimo złych recenzji na amerykańskiej stronie produktu, zaryzykowałam. Kolejne już po Sweet Strawberry rozczarowanie tymi nutami zapachowymi.  Najwyraźniej firma ma problem z oddaniem autentyczności i naturalnych owoców.



BANANA BLUEBERRY  - czyli zapach macierzyństwa w wersji smakowej - dominuje zapach banana, w zasadzie sproszkowanego banana, banana rodem z kaszki, jakie z marnym powodzeniem przyrządzałam swojemu dziecku ( moje dziecko nawiasem mówiąc jest kosmitą - nie zaakceptowało kaszek i nie znosi pomidorów). Niestety smakowitych jagód nie stwierdzono, poważnie. Być może są duchy jagód, bynajmniej niewyczuwalne ;)

MANGO NECTARINE - czyli mango wtórny zabójca - słusznie spodziewałam się chemicznego zapachu mango ( też macie wrażenie, że nawet te najświeższe / prawdziwe/ naturalne mango mają w sobie coś chemicznego, sztucznego?). Nektarynki nie wyczułam, tak silnie przykryło ją mango ( które w zapachu Mango Peach Salsa zabiło brzoskwinię). A więc powtórka z rozrywki.

MELON & LIME  - czyli jeden uczciwy - fuzja melona i limetki - kolejny udany zapach z limetką w roli równoplanowej ;) jest melon i jest limetka, jest orzeźwiająco, czyli tak jak miało być,  brawo! 



Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us

Czy ktoś jeszcze ich próbował? Czy tylko ja mam tak krytyczne zdanie?

new in : zara mint szal chusta - c&a szal - reserved floral szal - mokasynowe love part II - mokasyny

W ramach sprawozdania częściowego z dokonań zakupoholicznych tudzież zakupoholowych ( yuck, brzmi dziwnie), muszę podzielić się z Wami moją radością i praktycznością zarazem ... 
Na ogromny szal Zara z kwiatowym motywem na tle miętowym polowałam kilka miesięcy. Uwielbiam eksplozję barw, motywy kwiatowe ... To chyba poprzedni sezon, zachodzę w głowę, czemu nie wiosenny, a ja odkryłam go, gdy już był na wyprzedażach, tyle że ja się nigdzie nie załapałam. Polowałam i polowałam, a kiedy się poddałam, przez przypadek trafiłam na nowiuteńki pachnący w Zarze, tak jakby czekał na mnie, w dotatku w śmiesznej cenie 29 zł ( przedtem chyba 59 zł ). Mam świadomość, że to już news wczorajszy, że blogerki już go wstawiały, ale ja się cieszę jak dziecko :)

Image Hosted by ImageShack.us

Kolejny łup, też nie najświeższy to kwiatowy szal RESERVED w odcieniach ceglano - pomarańczowo - bordowych z domieszką bieli. Szal jest idealny na jesień i z takim też przeznaczeniem go kupiłam. Nie jestem zwolenniczką szufladkowania rzeczy stosownie do pory roku - również na wyprzedażach poluję na klasyki, biorąc pod uwagę założenie ich w różnych momentach, a nie akurat w momencie, gdy jest wyprzedaż. 

Image Hosted by ImageShack.us

Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie upolowała przez okazji  butów - również na jesień trafiły mi się kolejne mokasynki - imitują zamsz, pierwsza para jest krwisto - ceglasta, druga morska. Wiem, że są identyczne i że jest upał, ale mi przed oczami przebiegła październikowa liściasta panna ..;)

Image Hosted by ImageShack.us


Image Hosted by ImageShack.us


Image Hosted by ImageShack.us

I kolejny szal do kolekcji pochodzący z C&A typowo wiosenny - fuksja, fiołki, mięta z turkusem na tle szarości ubrana w kwiaty. Też miłość od pierwszego wejrzenia i nie bez przygód, bo podczas zakupów szal zgubiłam. Gdyby było ich więcej, choć był w cenie regularnej, cofnęłabym się po drugi. A tak obładowana ubraniami do mierzenia przeszukałam cały sklep tropiąc podłogi i wszystkie półki, aż okazało się, że szal jeździł sobie w windzie, którą jechałam wcześniej. Dorwałam go jednak i oto jest :)

Image Hosted by ImageShack.us

A jakie jest Wasze podejście do takich łupów? Czy polujecie na hity sezonu czy na wyprzedażach raczej stawiacie na uniwersalną klasykę?

11 czerwca 2013

NEW IN : BALEA OWOCE LEŚNE - ISANA MELON I GRUSZKA - CZTERY PORY ROKU : MASŁO DO TWARZY I CIAŁA OWOCE LEŚNE I MASŁO SHEA - POMARAŃCZA I MANGO


Dziś kilka nowości kosmetycznych, od których bije letnia owocowa soczystość, czyli to co uwielbiam :) Wszystkie produkty, które poniżej opiszę przetestowałam wielokrotnie i niektórym z nich udało się mnie zaskoczyć :) Muszę jednak zaznaczyć, że ogólnie przy wyborze kosmetyków w 80% kieruję się zapachem i umiejętnością nawilżania, jaką obiecują producenci, zatem szukając ideału przede wszystkim biorę pod uwagę te dwa czynniki.

Image Hosted by ImageShack.us

Öl Dusche Melone & Birne (Olejek pod prysznic `Melon i gruszka`)


Na pierwszy ogień żel pod prysznic wg producenta zawierający perełki z olejkiem pielęgnującym skórę. Produkt przebadany dermatologicznie, o zrównoważonym pH, bez parabenów. Ma rozpieszczać ciało i duszę zapachem melona i gruszki. Cena: 3.99 zł / 300ml .
Rozpieszcza zapachem, to fakt. Zapach udany - wszystko się zgadza, oddaje fuzję gruszki z melonem, moc obu zapachów rozkłada się równomiernie. Zapach jednak nie jest na tyle intensywny, by długo się utrzymać. Po prostu po umyciu jest wyczuwalny blisko skóry przez krótki czas. 
Nawilża, bo nie wysusza. To zdanie pozornie wydaje się być mało sensowne, jednak mam swoją własną skalę nawilżania przy bardzo suchej skórze w stosunku do wieku. Jeśli jakiś produkt naprawdę nawilża, będę tworzyć wiersze na jego cześć. Ten jest ok. Czyli bez rewelacji, ale też nie można mu odebrać spełniania swojej roli.
Pieni się przeciętnie - oceniam to w porównaniu z mega intensywnymi "pieniaczami" marek Palmolive czy Nivea. 
A jeśli chodzi o istotę tego produktu czyli nazwanie go olejkiem, to niestety zgodzić się nie mogę - w mojej ocenie jest to po prostu żel pod prysznic, olejek to zbyt mocne słowo. Podsumowując - cena zgodna z właściwościami, po prostu kolejny żel pod prysznic, jednorazowa przygoda wyczerpująca moją ciekawość tego produktu :)
Image Hosted by ImageShack.us


Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Kolejne dwa produkty to świadomie przeze mnie zestawione krem i masło o zapachu owoców leśnych. 


Image Hosted by ImageShack.us


Image Hosted by ImageShack.us


Cztery Pory Roku  : Masło do ciała Owoce Leśne i Masło Shea 

Do kosmetyków marki " Cztery pory roku " zraziłam się kilka razy. Kilka kremów do rąk o rozmaitych zapachach, które mimo świadomości niskiej ceny rozczarowały mnie syntetycznością zapachów i kremy do rąk z serii zimowej - mające rozgrzać ręce, które spowodowały u mnie uczulenie. Powiedziałam sobie, że musiałby nastąpić cud, żebym kupiła coś jeszcze tej firmy. I cud nastąpił. Nowe masełka, na które trafiłam przypadkiem i na  które trafić jest ciężko (właściwie widziałam je tylko w Auchan), przywróciły mi wiarę, że jednak można stworzyć coś fajnego w niskiej cenie. Masełka mają 150 ml i kosztują ok 5 zł. Informacje od producenta brzmią różowo : masło do twarzy i ciała o bogatej kremowej konsystencji, intensywnie nawilża, natłuszcza i regeneruje skórę. Zawiera naturalne oleje i masła o działaniu nawilżającym, zmiękczającym i pielęgnacyjnym. Przeznaczone do codziennej pielęgnacji każdego rodzaju skóry, nawet bardzo suchej.
Jeśli chodzi o zapach to produkt spełnia moje oczekiwania w 100%. Jest to słodki zapach leśnych owoców, malin, nie razi sztucznością, jest bardzo przyjemny. Jeśli chodzi o konsystencję również mnie zadowala - stoi on właściwie na rozdrożu między bardzo gęstym masłem a wilgotnej konsystencji kremem. Ale ta konsystencja w połączeniu z zapachem mi odpowiada. 
Jeśli zaś ocenić mam nawilżanie i regenerację, to niestety o regenracji mowy być nie może ( testowałam na dość ekstremalnym miejscu, z którym się borykałam po wysuszającej zimie), aczkolwiek nawilża, jednak nazwałabym do nawilżaniem doraźnym. Nie utrzymuje on bowiem tego efektu na dłużej. 
I tu przechodzimy do sedna sprawy ekonomicznych kosmetyków do ciała z obietnicą super zapachów ( super - czytaj  owocowe, ciastkowe, "smakowe").
Jak to się mówi - coś za coś, nie można mieć wszystkiego. Pogodziłam się z tym dawno, jako że kieruję się dwoma zasadami :
- uwielbiam testować nowości, szukanie smacznych zapachów jest jak niekończąca się przygoda, która daje ogromną gamę doznań zapachowych
- nie gustuję w kosmetykach z wyższej półki, bo nie ma to dla mnie sensu - kremy i balsamy zużywam w równym stopniu dość szybko, nie kalkuluje mi się topienie pieniędzy w coś tak ulotnego, co za moment zniknie, a ja będę szukać dalej - zamykam się w kwocie do 30 zł. Mając więc taką leśną bombonierkę za 5 zł jestem zadowolona i nie wykluczam zakupu tego masełka w przyszłości. 
Jest jeszcze jedna ważna zaleta tego masełka - ale o tym w opisie kremu Balea, który znajdziecie niżej ...



Image Hosted by ImageShack.us


Image Hosted by ImageShack.us


Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Krem do rąk Balea z limitowanej serii " Beautifil Berries"


Na widok tego kremu serducho zabiło mi mocniej. Uwielbiam produkty Balea, z żalem patrzę na kolejne smaczne limitowanki, jakie ta firma wypuszcza na rynek i jak większość Polek marzę o DM'ach w Polsce. Gdy tylko pojawił się w internecie, dosłownie rzuciłam się na niego i od razu kupiłam dwie sztuki wychodząc z założenia, że się zakocham i będzie już za późno. Jakże się myliłam. Krem ma 100 ml, kosztował ok.8 zł i potraktował mnie jak mąż po krótkim okresie randkowania czy też po krótkim okresie narzeczeństwa - zrobił dobre pierwsze wrażenie, był przystojny do tego ( ach, ta tubka :)), a potem rozczarował i powstał problem - mam dwie tubki i co z nimi zrobić, rozwieść się ? Przyczyna tego rozłamu okazała się prosta - krem po wsmarowaniu zaczyna pachnieć inaczej. Starałam się znaleźć zamiennik tego, co za chwilę tu padnie, ale niestety, krem nie pozostawił mi wyboru - po wsmarowaniu zaczyna pachnieć .. rybą. Na początku jest ta słodka faza zauroczenia owocami leśnymi, słodkimi jeżynami, malinami, a niedługo potem coś, co mnie kompletnie zraziło. I być może jestem kosmitką, być może wszystkim się podoba, a mi nos płata figla, ale jednak muszę być uczciwa także sama ze sobą. Konsystencja kremu niezbyt zbita, tubka poręczna, opakowanie estetyczne i to na tyle. Zapach ładny - do pewnego momentu. Czy zraziło mnie to do BALEA - absolutnie nie. Ze smutkiem jednak stwierdzam, że masełko Cztery Pory Roku o tym samym zapachu leśnych owoców pobiło Balea na głowę .

Image Hosted by ImageShack.us


Image Hosted by ImageShack.us




Cztery Pory Roku: 
Masło do ciała Pomarańcza i Masło Mango 

Na koniec brat bliźniak masełka Cztery Pory Roku - czyli wersja żółta egzotyczna, ta sama wersja 150 ml za ok 5 zł, ta sama konsystencja, to samo zadowolenie, niewielka różnica w odczuwaniu zapachu - zapach piękny, aczkolwiek nuta mango wyczuwalna jest w jakiejś jednej dziesiątej ułamka bardziej, niż pomarańczy i zapach jest ciut bardziej chemiczny, niż w przypadku owoców leśnych, ale to już uznajcie za moje czepianie, bowiem mango to ma do siebie, że jest mocne i może przeważać, a co za tym idzie, sam owoc w sobie uderza w takie właśnie intensywne tony, co bywa mylące w przypadku kosmetyków. Nie mogłam tego jednak nie rozłożyć na czynniki :)Na jednym opakowaniu się nie skończy, szczególnie gdy zbliża się upalne lato, ten zapach jest idealny. Jednym słowem dużo egzotycznej radości za piątaka :)



Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us


Jakie są Wasze doświadczenia z tymi kosmetykami? Zapewne jestem jedną z ostatnich testującą Cztery Pory Roku, zatem czekam na Wasze opinie :)

8 czerwca 2013

yankee candle : new jesienne / zimowe zapachy i wieści autumn / winter man candles

Nie wiem, czym kieruje się marka Yankee Candle, gdy decyduje się na obcięcie linii zapachowej swoich produktów na Europe. Może robią jakieś prognozy albo opierają się na wynikach sprzedaży podobnych nut zapachowych. Kolejny raz okazuje się, że będę musiała sprowadzać świece zza oceanu, kolejne koszta i tygodnie oczekiwania. Zapachy jesienne widoczne na foto poniżej pojawią się u nas w lipcu, natomiast zimowe ..któż to wie. 



W międzyczasie Yankee Candle wypuściła dwa nowe zapachy MAN CANDLE  : Bekon i Popcorn, z których leci do mnie popcorn. Bekonu się bałam, potem spotkałam się z negatywnymi opiniami, jednak to, co inni uznali za negatyw ja odbieram odwrotnie, więc już załuję, że nie wzięłam, ale podejrzewam, że nie oprę się zbyt długo ... Recenzja popcornu niebawem :)
































A z wieści zza oceanu oto lista zapachów, które w USA zostają wycofane niebawem. Niektórych mi nie żal, a niektóre na szczęście udało mi się zamówić, zanim się o tym dowiedziałam. Czekam na Cherry Lemonade, Oceanside, Tulips, a Fresh Mint, Juicy Watermelon i Tahitian Tiare Flower mi nie żal, poznałam i oddałam, zapachniały sztucznością ...